Kyoto - kimona i pierwszy raz ryokan.
Zostawiliśmy
Nagasaki i ruszyliśmy w powrotną drogę w kierunku Tokio. Po drodze mieliśmy
jeszcze w planach kilka miejsc do zwiedzenia. Naszą bazą wypadową zostało
Kioto. Miasto położone jest w centrum wyspy Honsiu. Stąd można dojechać do
kliku najważniejszych japońskich atrakcji tj. Zamek w Himeji, Nara, Osaka. Samo
Kioto kryje w sobie wiele atrakcji do zwiedzania i zobaczenia. Tym bardziej, że
wyszło z II Wojny Światowej właściwie bez szwanku.
W
latach od 794 do 1868 miasto było siedzibą cesarską. W tychże latach nastąpił
również rozwój architektury, malarstwa i rzeźby oraz innych dziedzin sztuki.
Początkowo miasto nosiło nazwę Heiankyo (Stolica Pokoju), potem Miyako
(Siedziba Cesarska) a w okresie Meiji – Kioto (Stolica). Miasto zostało
wzniesione na planie prostokąta w oparciu o klasyczny chiński wzorzec. Zostało
otoczone murami i podwójną fosą. Do środka można było dostać się przez jedną z
bram. Kioto, jak również cała Japonia, na przestrzeni wieków było targane przez
wewnętrzne konflikty i wojny. W 1477 r. w czasie wojny Onin miasto zostało
doszczętnie zniszczone. Jego odbudowy podjął się Oda Nobunaga w 1568 r. Po
śmierci jego dzieło kontynuował Toyotomi Hideyoshi, który zaprowadził pokój w
całym kraju. W tym okresie Japonia jak i samo Kioto przeżywały okres rozkwitu.
W
trakcie kiedy w kraju panowały rządy szogunatu stolicę z Kioto przeniesiono do
Edo, obecnego Tokio. Miasto utraciło dotychczasowe znaczenie polityczne.
Decyzja szogunatu o otwarciu Japonii na świat wzmocniła pozycję protestującej
przeciw temu rodziny cesarskiej.
W
1867 r. zniesiono szogunat a władza wróciła w ręce cesarza. Niestety Kioto już
nigdy nie odzyskało swojej pozycji politycznej, gdyż siedzibą cesarza zostało
dalej Edo.
Współczesne
Kioto nadal spełnia się jako centrum kulturalne Japonii. Znajdujące się w
mieście zabytki są celem wycieczek szkolnych z całej Japonii i odwiedzane jest
przez zagranicznych turystów. Oprócz pałaców i ogrodów znajduje się tutaj 1600
Świątyń Buddyjskich oraz 400 Chramów Shinto. Jeśli chodzi o przemysł to są to w
większości zakłady prowadzone przez rzemieślników produkujących tradycyjne
wyroby japońskie tj. kimona.
Pierwszym
zaskoczeniem dla turysty na pewno będzie ultranowoczesny dworzec kolejowy, który
może niektórym nie pasować do atmosfery tego miasta. Na pewno sam obiekt –
zaprojektowany przez Harę Hiroshi – wywołuje jeden efekt – szczęka w dół. Dach
pokrywający główną halę zbudowany został ze stalowych konstrukcji (nazwany
Matrixem) ma odzwierciedlać wzór szachownicy na której opiera się system ulic w
Kioto.
Pokój w ryokanie. |
Przed
dworcem czekał na nas autokar, który zawiózł nas do miejsca pierwszego noclegu,
którym był ryokan. Wtedy nie wiedzieliśmy nic o tym miejscu poza jedną rzeczą,
że będziemy spać na futonach. Ryokan to tradycyjna japońska gospoda (hotel),
często połączona z łaźnią ofuro bądź dostępem do ciepłych źródeł (onsen). Jedną
z charakterystycznych rzeczy są również ogrody, które mogą znajdować się na
zewnątrz ryokanu, bądź w środku wzdłuż korytarzy. Nasza gospoda posiadała
właśnie taki mały zielony ogródek, w którym można było sobie posiedzieć. Przed
wejściem do hali zdejmujemy obuwie i dostajemy kapcie, w których poruszamy się
po całym ryokanie. Nasz pokój znajdował się na piętrze do którego prowadziły
strome schody. Podłoga wyłożona jest matami tatami a po środku stoi niski stół.
Do dyspozycji mieliśmy również telewizor oraz czajnik do parzenia herbaty. Na
złożonych jeszcze futonach czekały na nas yukaty. Mieliśmy chwilę czasu wolnego
więc wykorzystaliśmy go na zrobienie małych zakupów w pobliskim markecie.
Trzeba było uzupełnić braki w energii, ponieważ czekała nas wycieczka do
Nishijin Textile Center.
Zakupy w pobliskim markecie. Po prostu szaleństwo. |
Piwo w wydaniu mini czyli na dwa łyki. |
Centrum
znajduje się na ulicy Horikawa. Dotarliśmy tutaj spacerkiem mijając po drodze
inne ciekawe sklepy oraz świątynie, które często chowają się w zieleni. W samym
budynku znajduje się muzeum, fabryka, sklep oraz galeria. Całą grupę tworzy
około 700 małych firm, które podtrzymują starą tradycję i technikę wytwarzania
tkanin.
Muzeum
można zwiedzać za darmo. Na pierwszym piętrze znajduje się scena, na której co
godzinę odbywają się pokazy kimon. Zanim jednak obejrzeliśmy jeden z pokazów,
zapoznaliśmy się z procesem produkcji tkanin. Jest to o tyle ciekawe, że
obserwujemy rzemieślników podczas ich pracy. Na drugim piętrze znajduje się
sklep, gdzie można kupić pamiątki w postaci kimona, torebek, skarpetek czy
japońskich lalek. Można również przymierzyć kimona a po wstępnej rezerwacji
wybrać się tak ubranym na zwiedzanie Kioto.
W centrum możemy na żywo zobaczyć rzemieślników przy pracy. |
Przyszedł
czas na pokaz kimon. Wygląda to mniej więcej tak samo jak pokazy mody
współczesnej z tą różnicą, że modelki ubrane są w kimona. Panie z wdziękiem godnym Japonki
prezentują przepiękne i kolorowe stroje. Każde kimono jest oryginalne i ma swój
niepowtarzalny wzór. Szkoda tylko, że nie było czasu bo z chęcią bym
wypróbowała taki strój.
Po
pokazie udaliśmy się w stronę Parku Cesarskiego, na terenie którego wznoszą się
budynki Starego Pałacu Cesarskiego (Kyoto-gosho) jak również Sento gosho oraz
Omiya Gosho, które stanowiły siedzibę byłych cesarzy. Zwiedzanie możliwe jest
po otrzymaniu specjalnego zezwolenia. W skład zespołu pałacowego wchodzi 18
budynków połączonych galeriami a między nimi ciągną się ogrody. Kompleks
otoczony jest murem w kształcie prostokąta. Na murze jak i na niektórych
budynkach widnieją białe pasy. Świadczyć ma to bowiem o przynależności do
cesarza. W miejscu, gdzie były rezydencje byłych cesarzy pozostały jedynie
szczątki. Zachowały się natomiast przepiękne ogrody ze stawami oraz pawilony
herbaciane z XVII w.
Jedno z wejść do Parku Cesarskiego. |
Za murem znajduje się Pałac Cesarski oraz ogrody. |
Jedna z kilku bram wjazdowych do pałacu. |
Tutaj
też możemy podziwiać 300-stu letnie drzewo muku (muku-no-ki), które powiązane
jest ze śmiercią samuraja Kijima Matabei. Zginął on w 1864 r. w pojedynku w
trakcie incydentu Kimmon. Kilka kroków stąd wśród drzew chowa się nieduża Świątynia
Shirakumo.
Park
jest naprawdę duży. Na obszarze około 1,3 km tworzy okazałą oazę zieleni. W
Parku znajdują się różne gatunki drzew m.in. wiśnie, które zakwitają tutaj
wiosną. Z kolei jesienią można podziwiać przekwitanie klonów. Mimo, że Pałac
Cesarski wymaga zgody na zwiedzanie to warto odwiedzić to miejsce. Każdy
zakątek tego parku można eksplorować tym bardziej, że w zieleni zawsze ukrywa
się jakaś niespodzianka.
Świątynia Shirakumo |
Wieczorem
czekała nas tradycyjna japońska kolacja. Szybko przebraliśmy się w yukaty i
udaliśmy się do jadłodajni. Tutaj czekał na nas zastawiony stół. Każdy z
uczestników kolacji otrzymał bento, w którym znajdowała się surowa ryba,
tempura oraz zawijany omlet z jajka (tamagoyaki). W osobnych miseczkach był ryż
i zupa miso, a na deser owoce. Po skończonej kolacji naszła nas ochota na piwo.
Trzeba było w końcu trochę się zrelaksować. Nie pamiętam już kto nas wkręcił,
ale zaproponowano abyśmy udali się na spacer w yukatach. Tak też zrobiliśmy. Znaleźliśmy dość urocze miejsce nad strumykiem. Jedno szczęście, że było
ciemno bo byliśmy atrakcją wieczoru dla mieszkańców.
Uroczy zakątek, miejsce wieczornych schadzek i nie tylko. |
Przebrani i gotowi. |
Czas na tradycyjną japońską kolację. |
Sashimi, czyli surowa ryba, tempura oraz tamagoyaki. |
Ryż i zupa miso. |
Relaks w domowym ogródku. |
0 komentarze