Kyoto - kimona i pierwszy raz ryokan.

by - poniedziałek, lutego 06, 2017

Zostawiliśmy Nagasaki i ruszyliśmy w powrotną drogę w kierunku Tokio. Po drodze mieliśmy jeszcze w planach kilka miejsc do zwiedzenia. Naszą bazą wypadową zostało Kioto. Miasto położone jest w centrum wyspy Honsiu. Stąd można dojechać do kliku najważniejszych japońskich atrakcji tj. Zamek w Himeji, Nara, Osaka. Samo Kioto kryje w sobie wiele atrakcji do zwiedzania i zobaczenia. Tym bardziej, że wyszło z II Wojny Światowej właściwie bez szwanku.
W latach od 794 do 1868 miasto było siedzibą cesarską. W tychże latach nastąpił również rozwój architektury, malarstwa i rzeźby oraz innych dziedzin sztuki. Początkowo miasto nosiło nazwę Heiankyo (Stolica Pokoju), potem Miyako (Siedziba Cesarska) a w okresie Meiji – Kioto (Stolica). Miasto zostało wzniesione na planie prostokąta w oparciu o klasyczny chiński wzorzec. Zostało otoczone murami i podwójną fosą. Do środka można było dostać się przez jedną z bram. Kioto, jak również cała Japonia, na przestrzeni wieków było targane przez wewnętrzne konflikty i wojny. W 1477 r. w czasie wojny Onin miasto zostało doszczętnie zniszczone. Jego odbudowy podjął się Oda Nobunaga w 1568 r. Po śmierci jego dzieło kontynuował Toyotomi Hideyoshi, który zaprowadził pokój w całym kraju. W tym okresie Japonia jak i samo Kioto przeżywały okres rozkwitu.
W trakcie kiedy w kraju panowały rządy szogunatu stolicę z Kioto przeniesiono do Edo, obecnego Tokio. Miasto utraciło dotychczasowe znaczenie polityczne. Decyzja szogunatu o otwarciu Japonii na świat wzmocniła pozycję protestującej przeciw temu rodziny cesarskiej.
W 1867 r. zniesiono szogunat a władza wróciła w ręce cesarza. Niestety Kioto już nigdy nie odzyskało swojej pozycji politycznej, gdyż siedzibą cesarza zostało dalej Edo.
Współczesne Kioto nadal spełnia się jako centrum kulturalne Japonii. Znajdujące się w mieście zabytki są celem wycieczek szkolnych z całej Japonii i odwiedzane jest przez zagranicznych turystów. Oprócz pałaców i ogrodów znajduje się tutaj 1600 Świątyń Buddyjskich oraz 400 Chramów Shinto. Jeśli chodzi o przemysł to są to w większości zakłady prowadzone przez rzemieślników produkujących tradycyjne wyroby japońskie tj. kimona.
Pierwszym zaskoczeniem dla turysty na pewno będzie ultranowoczesny dworzec kolejowy, który może niektórym nie pasować do atmosfery tego miasta. Na pewno sam obiekt – zaprojektowany przez Harę Hiroshi – wywołuje jeden efekt – szczęka w dół. Dach pokrywający główną halę zbudowany został ze stalowych konstrukcji (nazwany Matrixem) ma odzwierciedlać wzór szachownicy na której opiera się system ulic w Kioto. 
Pokój w ryokanie.





Przed dworcem czekał na nas autokar, który zawiózł nas do miejsca pierwszego noclegu, którym był ryokan. Wtedy nie wiedzieliśmy nic o tym miejscu poza jedną rzeczą, że będziemy spać na futonach. Ryokan to tradycyjna japońska gospoda (hotel), często połączona z łaźnią ofuro bądź dostępem do ciepłych źródeł (onsen). Jedną z charakterystycznych rzeczy są również ogrody, które mogą znajdować się na zewnątrz ryokanu, bądź w środku wzdłuż korytarzy. Nasza gospoda posiadała właśnie taki mały zielony ogródek, w którym można było sobie posiedzieć. Przed wejściem do hali zdejmujemy obuwie i dostajemy kapcie, w których poruszamy się po całym ryokanie. Nasz pokój znajdował się na piętrze do którego prowadziły strome schody. Podłoga wyłożona jest matami tatami a po środku stoi niski stół. Do dyspozycji mieliśmy również telewizor oraz czajnik do parzenia herbaty. Na złożonych jeszcze futonach czekały na nas yukaty. Mieliśmy chwilę czasu wolnego więc wykorzystaliśmy go na zrobienie małych zakupów w pobliskim markecie. Trzeba było uzupełnić braki w energii, ponieważ czekała nas wycieczka do Nishijin Textile Center.

Zakupy w pobliskim markecie. Po prostu szaleństwo.

Piwo w wydaniu mini czyli na dwa łyki.




Centrum znajduje się na ulicy Horikawa. Dotarliśmy tutaj spacerkiem mijając po drodze inne ciekawe sklepy oraz świątynie, które często chowają się w zieleni. W samym budynku znajduje się muzeum, fabryka, sklep oraz galeria. Całą grupę tworzy około 700 małych firm, które podtrzymują starą tradycję i technikę wytwarzania tkanin.
Muzeum można zwiedzać za darmo. Na pierwszym piętrze znajduje się scena, na której co godzinę odbywają się pokazy kimon. Zanim jednak obejrzeliśmy jeden z pokazów, zapoznaliśmy się z procesem produkcji tkanin. Jest to o tyle ciekawe, że obserwujemy rzemieślników podczas ich pracy. Na drugim piętrze znajduje się sklep, gdzie można kupić pamiątki w postaci kimona, torebek, skarpetek czy japońskich lalek. Można również przymierzyć kimona a po wstępnej rezerwacji wybrać się tak ubranym na zwiedzanie Kioto.



W centrum możemy na żywo zobaczyć rzemieślników przy pracy.




Przyszedł czas na pokaz kimon. Wygląda to mniej więcej tak samo jak pokazy mody współczesnej z tą różnicą, że modelki ubrane są w kimona. Panie z wdziękiem godnym Japonki prezentują przepiękne i kolorowe stroje. Każde kimono jest oryginalne i ma swój niepowtarzalny wzór. Szkoda tylko, że nie było czasu bo z chęcią bym wypróbowała taki strój.

Po pokazie udaliśmy się w stronę Parku Cesarskiego, na terenie którego wznoszą się budynki Starego Pałacu Cesarskiego (Kyoto-gosho) jak również Sento gosho oraz Omiya Gosho, które stanowiły siedzibę byłych cesarzy. Zwiedzanie możliwe jest po otrzymaniu specjalnego zezwolenia. W skład zespołu pałacowego wchodzi 18 budynków połączonych galeriami a między nimi ciągną się ogrody. Kompleks otoczony jest murem w kształcie prostokąta. Na murze jak i na niektórych budynkach widnieją białe pasy. Świadczyć ma to bowiem o przynależności do cesarza. W miejscu, gdzie były rezydencje byłych cesarzy pozostały jedynie szczątki. Zachowały się natomiast przepiękne ogrody ze stawami oraz pawilony herbaciane z XVII w.  
Jedno z wejść do Parku Cesarskiego.

Za murem znajduje się Pałac Cesarski oraz ogrody.

Jedna z kilku bram wjazdowych do pałacu.

Tutaj też możemy podziwiać 300-stu letnie drzewo muku (muku-no-ki), które powiązane jest ze śmiercią samuraja Kijima Matabei. Zginął on w 1864 r. w pojedynku w trakcie incydentu Kimmon. Kilka kroków stąd wśród drzew chowa się nieduża Świątynia Shirakumo.
Park jest naprawdę duży. Na obszarze około 1,3 km tworzy okazałą oazę zieleni. W Parku znajdują się różne gatunki drzew m.in. wiśnie, które zakwitają tutaj wiosną. Z kolei jesienią można podziwiać przekwitanie klonów. Mimo, że Pałac Cesarski wymaga zgody na zwiedzanie to warto odwiedzić to miejsce. Każdy zakątek tego parku można eksplorować tym bardziej, że w zieleni zawsze ukrywa się jakaś niespodzianka. 


Świątynia Shirakumo






Wieczorem czekała nas tradycyjna japońska kolacja. Szybko przebraliśmy się w yukaty i udaliśmy się do jadłodajni. Tutaj czekał na nas zastawiony stół. Każdy z uczestników kolacji otrzymał bento, w którym znajdowała się surowa ryba, tempura oraz zawijany omlet z jajka (tamagoyaki). W osobnych miseczkach był ryż i zupa miso, a na deser owoce. Po skończonej kolacji naszła nas ochota na piwo. Trzeba było w końcu trochę się zrelaksować. Nie pamiętam już kto nas wkręcił, ale zaproponowano abyśmy udali się na spacer w yukatach. Tak też zrobiliśmy. Znaleźliśmy dość urocze miejsce nad strumykiem. Jedno szczęście, że było ciemno bo byliśmy atrakcją wieczoru dla mieszkańców.   
Uroczy zakątek, miejsce wieczornych schadzek i nie tylko.

Przebrani i gotowi.

Czas na tradycyjną japońską kolację.

Sashimi, czyli surowa ryba, tempura oraz tamagoyaki.

Ryż i zupa miso.



Relaks w domowym ogródku.







You May Also Like

0 komentarze