Dzień na przyspieszonych obrotach cz.2

by - środa, grudnia 07, 2016

Pożegnaliśmy się z Asakusą i jedziemy w stronę Shimbashi. Czeka nas tu  jedna z atrakcji - przejażdżka kolejką bez motorniczego, czyli Yurikamome. Otwarcie tej linii odbyło się w 1995r. Dziennie przewozi około 160 000 ludzi.
Drugą linią, którą można się tutaj dostać to Rinkai Line ze stacji Osaki.

Bilet na kolejkę Yurikamome.



Wygląda to dość kosmicznie i takie tez mieliśmy pierwsze wrażenie.

Pod kolejką droga, kolejny poziom a pod tym wszystkim kolejna ulica.
Do mostu Rainbow towarzyszą nam cały czas wieżowce.

Z przeciwka mijamy wagon Yurikamome.

Siedząc z przodu można podziwiać wspaniałe widoki chociaż z tyłu kolejki też jest super. W tle Ranbow Bridge.

Widok na zatokę i port.

W tej części znajduje się sporo fabryk i magazynów.

 Odaiba to nie tylko miejsce rozrywki, to także w dużej mierze dzielnica biurowa i mieszkalna.
Wsiadając do tego pociągu pierwszy raz wszyscy chcą siedzieć z przodu, ponieważ widoki są po prostu niesamowite. Mi się udało znaleźć miejsce z przodu dzięki uprzejmości Japonki, która ustąpiła mi miejsce.
Kolejka porusza się na betonowym trakcie zbudowanym nad ulicą, jest całkowicie zautomatyzowana, wygląda  to dosyć futurystycznie. Wszystko to otoczone wysokimi budynkami i fabrykami.
W końcu pojawia się Rainbow Bridge, łącznik między Odaibą a resztą Tokio.

Rainbow Bridge z kabiny wagonu.

Przed nami stacja Daiba.

Po drodze mijamy budynek Morskiego Muzeum Naukowego.

Wjazd do tunelu.

Budynek Fuji TV.

 Wysiedliśmy na stacji Aomi i ruszyliśmy w kierunku Mega Web Toyota City Showcase.  Muszę przyznać, że pierwszy raz w życiu widziałam tak duży kompleks , w którym można doświadczyć tylu atrakcji związanych z motoryzacją. Oczywiście nie było czasu na spróbowanie wszystkiego, ale mężuś czuł się jak w niebie. Mamy tu wszystko od samochodów wyścigowych, poprzez osobówki, vany, po wybiegające w przyszłość projekty kosmicznych pojazdów, a to wszystko za free. Po drugiej stronie tego kompleksu znajduje się Venus Fort, raj zakupowy dla pań.


Wnętrze Mega Web.




Piętrowy "garaż".











Sklep, sklepy i jeszcze raz sklepy.





Udajemy się w stronę budynku siedziby Fuji TV , po drodze mijamy Decks Tokyo Beach. W środku restauracje, parki tematyczne, mnóstwo rozrywek dla osób szukających rozrywki. Do tego piękna sceneria i nawet skrawek zielonego parku dla zmęczonych i szukających odprężenia.


Mały relaks nigdy nie zaszkodzi.



Rainbow Bridge.



 Budynek Fuji TV przypomina trochę stację kosmiczną, do której zaraz mamy wsiąść. Dobrze, że są tutaj ruchome schody. :)

W tle Fuji TV.

Jest i Statua Wolności.



Widok na Telecom Center.

Może pieczątkę na pamiątkę?

Panów podziwiam.

 Z tarasu widokowego możemy podziwiać panoramę Tokio i całej zatoki. Niedaleko Odaiby znajduje się lotnisko Haneda, z którego co chwilę startują samoloty, więc można je podziwiać w całej krasie.
Wtedy była to dla nas cała Odaiba. Tutaj kończyła się ta pierwsza przygoda z tą wyspą. Nie zostawiła w naszej pamięci zachwytu, chyba wiadomo dlaczego. Odaiby nie zwiedza się przez 2 godziny, jeśli chcesz tu przyjechać  to na cały dzień. O tym rozpiszę się w kolejnych postach.
Wracamy z Odaiby do Shimbashi, a stąd JR Yamanote Line do Tokio Station. Nasz następny przystanek - Pałac cesarski, rezydencja rodziny Cesarskiej.Kompleks wraz pałacem i ogrodem jest ogromny, a wszystko otoczone jest fosą.Niestety wnętrza są zamknięte dla zwykłego śmiertelnika. Jedyne co mogliśmy podziwiać to most Nijubashi.


W oczekiwaniu na Yamanote .

Zawodnik Sumo.





Most Nijubashi.


 Czy warto było? Moim zdaniem nie. Dlaczego? Generalnie pałac jest zamknięty, można zwiedzać otwartą część ogrodu, ale wtedy nas to ominęło. Więc kiedy?
W trakcie kwitnienia wiśni, kiedy otwierają nawet tą zamkniętą część ogrodu (uwaga na olbrzymie kolejki), 23 grudnia w dniu urodzin Cesarza, 2 stycznia powitanie Nowego Roku.
Po powrocie do hotelu mieliśmy kilka chwil na odpoczynek , prysznic no i oczywiście małą przekąskę. Tego wieczoru czekała na nas Ginza i teatr Kabukiza. W planach było obejrzenie aktu sztuki, która była wystawiana tego dnia.

Czego nie wolno robić w metrze. :)



Kurczaczki na patyku.
Teatr Kabuki różni się w dużej mierze od tego, który znamy na zachodzie. W skrócie. Sztuka podzielona jest na 3 segmenty ( rano, popołudniu i wieczorem). Segmenty dzielą się na akty i na taki konkretny akt można kupić bilet. Cała sztuka jest w języku japońskim, a wszystkie role grają tutaj mężczyźni nawet żeńskie partie. Niestety nie można było robić zdjęć ani filmować. Jeśli jesteśmy w Japonii  to zdecydowanie polecam, niesamowite doświadczenie. Ginza natomiast zaskoczyła nas ilością kolorowych reklam. Oczywiście wszędzie pełno ekskluzywnych butików, w końcu z tego słynie Ginza i tak też ją sobie wyobrażałam przed przyjazdem. Ten zakręcony dzień powoli się kończył i trzeba było wracać do hotelu bo następny dzień miał być równie napięty co ten. Kamakura, Akihabara, Shibuya. Wow.

Ginza.



Teatr Kabukiza.






 Na koniec ciekawostka o to co znaleźliśmy w szufladzie hotelu.





























































You May Also Like

0 komentarze