First time Kamakura

by - piątek, grudnia 09, 2016

Mapa Kamakury.

Kolejny dzień pobudka rano. Dzisiaj jedziemy nad ocean do Kamakury. Był to jeden z tych dni kiedy pierwszy raz poczuliśmy co oznacza upał w Japonii. Mimo, że był wrzesień pogoda dopisywała. Dzień był słoneczny. Temperatura około 25 stopni do tego parno i duszno.Chcę tu zaznaczyć, że to nie przypomina naszego lata. Tutaj do tego dochodzi duża wilgotność w powietrzu. Ujmę to tak, wychodzisz na zewnątrz i uderza cię masa gorącego i wilgotnego powietrza, uczucie tak jakbyś przed chwilą wyszedł spod prysznica. Szczerze to mi to nie przeszkadza, bo kocham tropikalną pogodę, ale do rzeczy.
Pod koniec XIIw. Kamakura stała się stolicą Japonii. Rządy militarne sprawowane były przez Bushi lub inaczej Samurai. Filozofia, którą wyznawali Bushi wywodziła się z Zen Buddyzmu i miała ogromny wpływ na społeczeństwo japońskie.
Współczesna Kamakura to nie tylko świątynie jest tu mnóstwo atrakcji. Otoczona niewysokimi górami oferuje wiele szlaków trekkingowych, ocean zaś przyciąga windsurferów i ludzi uprawiających sporty wodne. W weekendy jest tu masa turystów i przyjezdnych szukających odpoczynku.
Jechaliśmy około godziny z Tokio. Na miejscu czekała nas przesiadka na Enoden Line. Kolejka jedzie aż do Fujisawy ale nasz pierwszy przystanek to stacja Hase. Znajduje się tutaj Posąg Buddy (Great Buddha, Kamakura Daibutsu). Po drodze mijamy kilka ciekawych rzeczy m.in. sklep ze skuterami oraz riksze czekające na turystów.
Stacja Hase.

Sklep ze skuterami, szczególnie ten różowy przypadł mi do gustu.

Może ktoś chętny na rower za 4000 PLN.

Wielki Budda to symbol Kamakury i jest popularny wśród turystów jak i samych Japończyków.
Zrobiony jest z brązu. Ma 13,35m wysokości i waży 93 tony. Jest drugim co do wielkości Posągiem Buddy w Japonii, pierwszy stoi w Nara w Świątyni Todaji.
Wielki Budda wywarł na nas ogromne wrażenie, nie tylko ze względu na swoje wymiary ale na miejsce w którym stoi. Otoczony górami pokrytymi lasami i zielenią, tak jakby cywilizacja tutaj jeszcze nie dotarła a czas się zatrzymał. To sprawiło, że poczuliśmy się jak w "starożytnej" Japonii.





Kamakura Daibutsu czyli Wielki Budda.


Amida Budda w pozycji medytującej.


Kwiat lotosu.

Buddę można również obejrzeć od środka.




Kapcie Buddy.

Przed wejściem do świątyni powinniśmy umyć ręce.


Na końcu usta.
W drodze powrotnej odwiedzamy Świątynię Hasedera należącej do sekty Jodo. Znajduje się tutaj Posąg Bogini Miłosierdzia ukazanej z 11 głowami. Cały posąg mierzy 9,18 m wysokości i wykonany jest z drewna. Zanim jednak trafimy do samej świątyni mijamy uroczy ogród ze stawami i wodospadem.

Po drodze mijamy sklep z kimonami i yukattami.


Brama do Świątyni Hasedera.




Stopy Buddy.


Takie małe posążki towarzyszą zwiedzającym Hasederę.




Pawilon z klimatyzacją w którym można odpocząć.
 Jest tutaj również mała świątynia poświęcona Bogini kobiecego piękna i bogactwa zwana Benten (Benzaiten). Posąg tejże Bogini znajdziemy również w jaskini (Benten-kutsu). Jaskinia jest otwarta dla zwiedzających i w ten upalny dzień była zbawieniem dla turystów szukających ucieczki od gorąca.


Wejście do jaskini.




Bogini Benten.

Uwaga na głowę.





Tabliczki wotywne.

Wchodząc dalej po schodach znajdziemy miejsce z kilkuset małymi statuetkami Buddy - Jizo-do Hall. Jizo Bodhisattva, pomagają  duszom zmarłych dzieci odnaleźć raj. Statuetki stoją w szeregach i przypominają żołnierzy strzegących tego miejsca. Miałam też wrażenie, że jesteśmy bacznie obserwowani.



Sama Świątynia Hasedera położona jest na tarasie z którego rozpościera się widok na wybrzeże Kamakury. Mieliśmy trochę czasu więc postanowiliśmy po eksplorować na własna rękę. Jeśli jesteśmy głodni to możemy skorzystać z restauracji, która się tutaj znajduje. Pijąc herbatę możemy delektować się widokiem zza okna. Całość otoczona zielenią i lasem, z którego dochodzi dźwięk cykad.




Widok na plażę.



















Przy każdej buddyjskiej świątyni znajduje się dzwon.

Cmentarz.



Niestety musimy iść dalej i opuścić ten uroczy zakątek. Idziemy w stronę plaży , po drodze mijamy "rzeżnika" oraz  wystawione w garażu przenośne mikoshi.

Przenośne mikoshi.

Pociąg Enoden.

Japoński sklep z mięsem.
Mimo, że plaża jest koloru czarnego to przyciąga wielu urlopowiczów i amatorów sportów wodnych. We wrześniu kończy się okres letni więc plaże są wyludnione, jednak latem ciężko jest znaleźć miejsce do plażowania.



Z plaży udaliśmy się w stronę Świątyni Tsurugaoka Hachimangu jednej z najważniejszych w Kamakurze. Po drodze przerwa na posiłek. W menu - sushi. Szczerze się przyznam, że w domu nie jadam ryb nawet smażonych a jak już to muszę po prostu mieć chęci. Osoby, które jadły sushi były nim zachwycone i myślałam czemu nie może się dam przekonać. Restauracja z jeżdżącymi talerzykami na nich kawałki sushi , a ty siedzisz i wybierasz co zjeść. Na pierwszy ogień poszedł tuńczyk i powiem, że dało się to zjeść, ponieważ smakiem przypominał polskiego tatara. Kolejne rzeczy już nie były takie smaczne. Mężuś stwierdził po mojej minie, że zaraz się popłaczę. Ha ha.
Po prostu wolę ramen.

Sushi z tuńczykiem.

Ciasteczka mochi z zieloną herbatą.




Do Świątyni doprowadzają nas bramy Torii. Przy wejściu do kompleksu po lewej stronie mijamy staw a po prawej znajduje się most kamienny w kształcie łuku. Staw w tym okresie pokrywają zazwyczaj kwiaty lotosu. Główna hala (Hongu/Jogu) położona jest na szczycie, do której prowadzą schody. U podnóża Świątyni znajduje się Maiden, scena na której odbywają się pokazy tańca i śpiewu.


Przypadkiem natrafiliśmy na panią z uroczym pieskiem.




W tle Tsurugaoka Hachimangu.




Wejście do głównego kompleksu.

Maiden.









Jest to duży kompleks i nie zdążyliśmy wszystkiego zobaczyć, ale odbiliśmy to sobie w kolejnych wycieczkach. Idąc w stronę stacji Kamakura odwiedziliśmy Komachi-dori. Ulica handlowa. Restauracje, sklepy z pamiątkami, kawiarnie,można też się uraczyć zimnym piwkiem i zjeść po drodze lokalne przysmaki. Nasz dzień w Kamakurze dobiegał końca, ale wiedzieliśmy już wtedy, że jest to miejsce które musimy odwiedzić ponownie. Tak też się stało i w tej chwili każdy nasz przyjazd do Japonii łączy się z odwiedzeniem tego miejsca. 




Relaks przy zimnym piwku.


Krakersy ryżowe na ciepło.

You May Also Like

0 komentarze