Fuji-san, Host Club and Love Hotels.
Wiadomo było od początku, że dzisiaj wyjeżdżamy poza Tokio, konkretnie
nad Jezioro Kawaguchiko. Wstaliśmy skoro świt by jeszcze przed wyjazdem
zaliczyć Budynek Urzędu Miasta Tokio (Tokio Metropolitan Goverment), który
znajduje się w dzielnicy Shinjuku. Budynek jest dość popularny wśród turystów
ze względu na tarasy widokowe. Obydwie wieże można odwiedzić za darmo, a
naprawdę warto, ze względu na niesamowite widoki. Budynek ma 243m. Każdy z
tarasów mieści się na wysokości 202m. Przed wjazdem na górę jesteśmy rewidowani
ze względu na znajdujące się tutaj biura urzędu miasta.
Tokyo Metropolitan Goverment Building. |
Niestety nie mieliśmy szczęścia
tego dnia i Fuji-san stał za chmurami. Wieża południowa otwarta jest do godziny
17:30 natomiast północna aż do 23:00. Na piętrze znajduje się również kawiarnia
i sklep z pamiątkami, więc na chwilę zanim wyruszyliśmy w dalszą drogę mogliśmy
napić się kawy. W niektórych partiach budynku znajdują się biura, więc mogliśmy
podziwiać zapracowanych urzędników. Wszystko w kolorach czarnym i białym, bo
taki styl króluje tutaj w urzędach i nie ma mowy na odstępstwa od normy.
Wychodząc zwróciliśmy uwagę na wielkie postery obwieszczające kandydaturę Tokio
do organizacji Igrzysk Olimpijskich 2016.
Panorama Tokio z południowego tarasu . |
Z góry widać jak blisko siebie stoją budynki. |
W tle Tokyo Tower. |
Kawałek zieleni (Meiji Jingu) a dookoła dżungla budynków. |
Hotel Park Hyatt - zasłynął dzięki filmowi "Lost in translation" |
Idąc w stronę dworca autobusowego, przechodzimy bocznymi uliczkami,
które są tak samo barwne w dzień jak i w nocy. Pełno tu restauracji i sklepów, a w powietrzu unosi się zapach przygotowywanego
jedzenia. Budynek dworca położony jest dość niepozornie. W wąską uliczkę
przyjeżdżają i odjeżdżają kolejne autobusy, a wszystko przy asyście Panów
„naprowadzaczy”. Po przeciwnej stronie dworca jest sklep z elektroniką Yodobashi,
więc jeszcze można zrobić małe zakupy przed wyjazdem. Jednak zamiast
elektroniki skoczyliśmy do pobliskiego „conbini” po prowiant na drogę. W końcu
jeść trzeba, żeby nie zasłabnąć podczas zwiedzania.
Przed dworcem autobusowym. |
Panowie nie tylko pomagają wyjechać ale dbają też o bezpieczeństwo przechodniów. |
Wyjazd z Tokio zajmuje trochę
czasu i mieliśmy wrażenie, że cały czas jesteśmy w mieście. Kiedy jednak skończyły
się zabudowania ,naszym oczom ukazał się górzysty krajobraz porośnięty lasem.
Doliny, góry, rzeki przeplatane widokami miasteczek mijanych po drodze.
Przed wjazdem do Kawaguchiko mijamy
FujiQ Highland, jeden z najpopularniejszych parków rozrywki w Japonii. Niektóre
z rollercoasterów wpisane są do księgi Guinessa.
Bramki na autostradzie. |
Poza Tokio też jest świat tyle że bardziej zielony. |
Jedna z atrakcji FujiQ Highland. |
Stacja Kawaguchiko. |
Jezioro Kawaguchiko jest jednym z
pięciu jezior leżących w okolicach Fuji i jest tutaj sporo rzeczy do
zobaczenia. Jedną z atrakcji jest Kachi Kachi Ropeway (kolejka linowa), która
prowadzi nas na taras widokowy niedaleko szczytu góry Tenjo (1000m n.p.m.).
Jadąc podziwiamy panoramę jeziora i okolic. Na górze czekają na nas jeszcze
lepsze widoki.
Kachi Kachi Ropeway - kolejka linowa. |
Kachi Kachi Ropeway swoją nazwą
nawiązuje do baśni ludowej „Kachi Kachi Yama” Dazai Osamu, której fabuła została
osadzona na Górze Tenjo. Jest to baśń o zającu, który mści się na złodziejskim
tanuki (japońska odmiana szopa) podpalając i topiąc go w rzece. Postacie z
tejże baśni przywitały nas na górze. Mimo, że w opowieści są przedstawione jako
negatywne postacie, tutaj uśmiechają się do każdego i zachęcają do zrobienia
sobie wspólnego zdjęcia.
Jezioro Kawaguchiko. |
Na naszym wagoniku był bohater owej baśni tanuki. |
W zbliżeniu - FujiQ Highland. |
Fuji - san. |
Love Bell czyli Dzwon Miłości. |
Taka mała niespodzianka w toalecie, szop podglądacz. |
Tego dnia mieliśmy szczęście,
pogoda była piękna, więc przed naszymi oczami w całej okazałości pokazał się
Fuji-san. Góra Fuji to czynny wulkan mierzący 3776m n.p.m.. Ostatnia erupcja
miała miejsce w 1707r.Przy dobrej widoczności możemy podziwiać Fuji z Tokio i
Jokohamy.
„Kierownik” wycieczki dał czas na
szybką sesję zdjęciową i zakomunikował nam czas wolny po obiedzie.
Restauracyjka, w której jedliśmy była vintage i pamiętała lepsze czasy. Mimo
tego było czysto a jedzenie serwowane przez miłą starszą panią smaczne.Ja zamówiłam ramen, a mężuś curry tonkatsu z ryżem. Poza
tym widok z restauracji na jezioro i okolice był po prostu niesamowity. Taką
fototapetę chciałabym mieć na ścianie w domu.
Restauracja z widokiem, wystrój a`la vintage, jedzenie pyszne. |
Curry tonkatsu. |
Ramen. |
Po takiej uczcie wybraliśmy się
na małe zwiedzanko. Przeszliśmy kilka metrów brzegiem jeziora gdzie znaleźliśmy
urocze miejsce, do którego prowadziły kamienne mostki. W tym oto miejscu mój
przyszły mąż postanowił mi się oświadczyć. Oświadczyny zostały oczywiście
przyjęte i kilka lat później odwiedziliśmy to miejsce znowu.
Miejsce oświadczyn. |
W trakcie naszego spaceru
natknęliśmy się na małą świątynię ukrytą między budynkami.
Powoli szliśmy w stronę zbiórki,
czyli stacji Kawaguchiko. Szybko zauważyliśmy, że stację opanowały elfy.
Siedziały na zegarze oraz na budynku stacji i spokojnie obserwowały okolicę.
Czekając na autobus w środku
stacji można zjeść posiłek i zaopatrzyć się w pamiątki i lokalne przysmaki.
Droga powrotna do Tokio była krótka, ponieważ zaraz jak autobus ruszył zmorzył
mnie sen, no i tak do samego Tokio.
Shinjuku. |
Świątynia Hanazono. |
Jeden z pubów w Golden Gai. |
Trafiliśmy do dzielnicy
czerwonych latarni Kabukicho. Na pierwszy rzut oka pokazują się nam Host Kluby
i Hostess Kluby. Te pierwsze są dla Pań, a te drugie dla panów. Najbardziej
widoczne były jednak Host Kluby, nie tylko ze względu na ilość reklam, ale
samych hostów, którzy energicznie nagabywali Panie do odwiedzin ich lokali.
Zaraz obok mamy Love Hotele czyli hotele miłości. Celu tych hoteli nie będę
opisywać, bo wiadomo … . Można wynająć pokój na godziny lub na całą noc.
Niektóre hotele naprawdę potrafią przyciągnąć uwagę ze względu na tematykę,
którą oferują swoim klientom.
Kabukicho - Host Club. |
Love Hotel. |
Niepozorny ale jest - sex shop. |
Po drugiej stronie stacji
Shinjuku jest miejsce, które potocznie nazywa się Piss Alley (z ang.) Omoide
Yokocho (z jap.). Kilkanaście małych restauracyjek serwujących ramen, sobę,
yakitori oraz alkohol. Nic w tym dziwnego, oprócz tego, że niektóre są tak
małe, że mają jeden blat i kilka miejsc siedzących, czasami nawet na zewnątrz.
Panuje tu wesoła atmosfera, a wieczorem często można tu spotkać „salarymen” po
pracy na piwku.
Niestety nie mieliśmy jeszcze wtedy
odwagi i nie skorzystaliśmy z okazji na wypróbowanie takiego rodzaju rozrywki.
Tym bardziej, że menu było jeszcze wtedy tylko po japońsku.
Omoide Yokocho. |
Pachinko. |
0 komentarze