Is this Akihabara?

by - niedziela, grudnia 11, 2016



Jednym z minusów wycieczki organizowanej przez biuro podróży jest to, że idziesz tam gdzie karze Ci przewodnik. Omija się mnóstwo innych rzeczy, które doświadczył byś na własną rękę. Tak było w przypadku Akihabary.
Akihabara to wyjątkowe miejsce. Jeśli ktoś jest fanem anime i mangi wie o czym mówię. To po prostu raj i szybko można się w nim zatracić. Jednak w naszym przypadku nie było mowy o poznawaniu tego miejsca, bo jak zwykle „kagańcem” ograniczeń stał się czas. Byliśmy już mocno wypompowani tego dnia zwiedzaniem Kamakury. Mimo tego cel był zacny więc szybko odzyskaliśmy siły.
Nasz entuzjazm szybko opadł, kiedy byliśmy już na miejscu. Okazało się bowiem, że zwiedzanie Akihabary zaczniemy i zakończymy w jednym miejscu – w sklepie. Tak, a dokładnie w sklepie z elektroniką Laox. Fakt, że jeszcze kilka lat temu można było się tutaj podniecać zaawansowaną technologią, ale były to lata 90-te. W tej chwili i u nas kupisz nowości technologiczne. My z kolei byliśmy zafascynowani telefonami z klapkami, bo taka jeszcze panowała tu moda, no i technologia LTE, której u nas nie było w tym czasie.



Jeden ze sklepów wolnocłowych z elektroniką Laox.




Darth Vader czuwa nad swoim elektronicznym królestwie.


Jest też zbroja samurajska.

Znajdzie się też coś dla koneserów płyt winylowych.



Sklep był piętrowy i podzielony tematycznie. Na jednym piętrze kamery, aparaty i wszystko co związane z fotografią. Kolejny dział komputerowy, gry japońskie i zachodnie. Na jednym piętrze był nawet dział z kosmetykami i słodyczami. Wszystko przygotowane pod kątem zagranicznego turysty, bo i obsługa była wielojęzyczna. Nie ma problemu z kupnem nawet elektronik bo przecież są przejściówki ze 110V na 220V. Czy się wtedy opłacało kupić?  Hm, jak patrzyliśmy na obiektywy do Canona to po przeliczeniu wychodziło parę złotówek taniej lub w takiej samej cenie co w Polsce, nawet po odliczeniu VAT-u.







Wszechobecne vending machine.


Garaż piętrowy z obrotową platforma.

Niestety nie poczuliśmy się jak na Akihabarze, zabrakło tej atmosfery, gdzie na każdym rogu widzisz dziewczyny w przebraniu pokojówek, tematycznych kafejek i sklepów z postaciami z anime i mangi. Czyli symbolem wszystkiego czym jest Akihabara. Wieczór jednak nie kończył się dla nas ponieważ postanowiliśmy się urwać i na własną rękę pojechaliśmy na Shibuyę.
Dostajemy drugiego oddechu. Nikt nie zmusza nas do pójścia tam gdzie nie chcemy, a na takim spacerze dopiero poznajesz prawdziwe oblicze tego miasta.
Wysiedliśmy na Shibuyi. Wszystko było dla nas nowe i nie wiedzieliśmy, w którą stronę podążamy. Może nawet lepiej – bez żadnego planu i ograniczenia czasowego. Chcieliśmy znaleźć miejsca, które nie są atrakcjami turystycznymi, usiąść i wtopić się w atmosferę. Boczne uliczki skrywają dużo ciekawych rzeczy. 


Shibuya.










Pełno tu małych restauracji, gdzie w wieczornych godzinach przesiadują zmęczeni „salaryman” i relaksują się przy piwie. Niedaleko też znajdują się love hotele, gdzie pary szukają dla siebie prywatności. Jest tu pełno młodych ludzi. Punktem spotkania jest statua psa Hachiko.
Zawędrowaliśmy w pobliże centrum handlowego Shibuya 109. Cały kompleks poświęcony modzie kobiecej. Kilka pięter samych ciuchów. Boże jestem w niebie.
Na koniec dnia postanowiliśmy dać odpocząć naszym nogom i siedząc obserwowaliśmy ruch na jednym z najpopularniejszych skrzyżowań w Tokio.  


Love Hotel Hill.




Gigantyczny raj Shibuya 109.




Shibuya crossing.





















































You May Also Like

0 komentarze